oda do ice tea i prezerwatyw
Komentarze: 3
taki miał byc tytuł tej notki i taki jest...zanim znikne gdzieś w szarych zakamarkach tajemniczego miasta o nazwie Szczyrk musze napisac mój pierwszy w zyciu poemat który nie jest w istocie poematem...
ale zaczeło sie od tego ze idą sobie w okolicach stadionu slaskiego obleganego przez stado długowłosych tzw METALI (bo był koncert motyki czy jakiejś innej kapeli o niewiadomej nazwie...) i idąc depcząc butelkos...nie tak powaznie to nadepnełam na butelke pełna ice tea...a przynajmniej tak mi sie wydawało....w istocie ten napój korporacji PEPSI-COLA znajdował sie w wnetrzu...ale było tak jeszcze cos...pewiem prąd , moc...ludzie nazywaja to SPIRYTUS :D i JA znalazłam to i wypiłam...to był dar z nieba...i wtedy poczułam sie kims wyjątkowym :D...później zostałam obdarowana gumkami wiadomego uzytku...heh smakowymi w dodatku...i to jeszcze 3 smaki :D...a zreszta co ja sie bede rozwodzic na ten temat...
w kazdym bądź razie to był mój pierwszy poemat...pisany w dodatku w stanie upojenia boską ice tea....teraz znikam na 3 dni...3 dni mam nadzieje wyciete z zyciorysa...
Dodaj komentarz